PROFESOR ADAM DANIEL ROTFELD PRZEWODNICZĄCYM KOMITETU HONOROWEGO OBCHODÓW JUBILEUSZU 150-LECIA VLO
Wiosną tego roku Zarząd Stowarzyszenia Absolwentów i Przyjaciół VLO, wraz z Komitetem Organizacyjnym Jubileuszu 150-lecia VLO, zwróciły się do profesora Adama Daniela Rotfelda, wybitnego absolwenta naszej Szkoły z wnioskiem o objęcie przewodnictwa Komitetu Honorowego Jubileuszu 150-lecia V Liceum Ogólnokształcącego im. Augusta Witkowskiego w Krakowie.
Profesor Rotfeld zgodził się przewodniczyć temu gremium.
20 listopada 2019 r. w PAU, w ramach cyklu Rozmowy o Człowieku, odbyło się długo wyczekiwane spotkanie z profesorem Adamem Rotfeldem. W rozmowie, pod tytułem „Między Ładem a Bezładem” uczestniczyli, miedzy innymi, dyrektor Stanisław Pietras, Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Obchodów Jubileuszu 150-lecia VLO Marek Kordylewski (absolwent 1989), Prof. Jerzy Jaworski oraz Prof. Urszula Szwedzicka.
Po części oficjalnej przedstawiciele Zakładu mieli możliwość osobistego podziękowania profesorowi Rotfeldowi za objęcie funkcji Przewodniczącego Komitetu Honorowego Jubileuszu 150-lecia VLO. Profesor Rotfeld z łezką w oku wspominał w serdecznej rozmowie swoje lata w murach naszej Szkoły.
Po spotkaniu 20 listopada 2019 r., od lewej Marek Kordylewski, Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Jubileuszu 150-lecia VLO, prof. Adam Daniel Rotfeld, prelegent, Przewodniczący Komitetu Honorowego Jubileuszu 150-lecia VLO, dyrektor VLO Stanisław Pietras.
Poniżej wycinek z wywiadu „ŚWIAT OKAZAŁ SIĘ INNY NIŻ MYŚLELIŚMY” z profesorem Adamem Rotfeldem, przeprowadzonego przez Edwarda Chudzińskiego, Adama Komorowskiego oraz Filipa Ratkowskiego, w cyklu „Trzech na Jednego”, który ukazał się w periodyku „Zdanie” nr 3-4/2011.
„CHUDZIŃSKI: Pan znalazł się w Polsce wcześniej, w 1951 roku i trafił do Krakowa. Jak dziecko z sierocińca odnalazło się w krakowskim Liceum im. Augusta Witkowskiego?
ROTFELD: Po powrocie z wakacji trafiłem z przydziału do V Liceum TPD im. Augusta Witkowskiego. Zresztą wtedy wszystko było z przydziału. Dyrektorem była pani Bronisława Berger, dobra matematyczka, ale niestety nie najlepszy pedagog. Po roku zdarzył się ja-kiś incydent. Uderzyła jednego z uczniów. Pamiętam, ukazał się wtedy na łamach „Dziennika Polskiego” felieton pt. Krewki pedagog, który stał się końcem jej dyrektorskiej kariery. Była dobrą nauczycielką matematyki, znalazła pracę w I Liceum im. Nowodworskiego, a na jej miejsce przyszedł Stanisław Potoczek, bardzo przyzwoity, sympatyczny i życzliwy dla ludzi pedagog.
KOMOROWSKI: To senatorska rodzina z Nowego Sącza.
ROTFELD: Dyrektor Potoczek miał ambicje teatralne. I choć Liceum Witkowskiego miało profil matematyczno-fizyczny, po krótkim czasie stworzył szkolny teatr, a do takiego antytalentu matematycznego jak ja odnosił się z wyrozumiałością i sympatią. W pierwszych tygodniach klasa mnie wyśmiewała, mówiłem źle po polsku. Pamiętam jak dziś, na lekcji historii opowiadałem o rozdrobnieniu dzielnicowym i w pewnej chwili, ku rozbawieniu kolegów powiedziałem, że Krzywousty podzielił Polskę między „królików”. Z kolei na lekcji fizyki padło pytanie, kto wynalazł radio. W sposób naturalny i zgodny z tym, czego mnie na-uczono w radzieckiej szkole podstawowej stwierdziłem, że Popow. Na to pani profesor: – Popow, owszem, wymyślił skrzynkę do radia, ale samo radio – jednak Marconi!
Moją wychowawczynią była pani Maria Korosadowicz. Uczyła niemieckiego i geografii. Pewnego razu poprosiła, żeby skontaktował się z nią mój wychowawca z Domu Dziecka. Był to czas, kiedy w naszym Domu Dziecka nastał dyrektor, który miał ambicje makarenkowskie. Jego żona była kierownikiem pedagogicznym, a młodszymi dziećmi zajmowali się starsi wychowankowie. Mój „opiekun” nazywał się Rudolf Żelazko. Byłem wtedy w ósmej klasie, a Rudolf w dziesiątej. Kiedy pokazał się u pani Korosadowicz – była zaskoczona. Okazało się, że to jej uczeń, tyle że w Technikum Kinotechnicznym, gdzie też uczyła! Od tego czasu już nigdy nikogo w moich sprawach nie wzywała do szkoły.
W szkole po roku zostałem wybrany na przewodniczącego samorządu klasowego, potem awansowałem do samorządu szkolnego. W tamtych czasach było w szkole kilka organizacji, do których wszyscy należeli obowiązkowo: do Ligi Ochrony Przyrody, do PTTK, do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i oczywiście – do ZMP. Pewnego razu – był to marzec 1954 roku – delegowano mnie na dzielnicową konferencję sprawozdawczo-wyborczą. Zebranie było nudne i trwało do późnej nocy. Kiedy obliczano głosy, siedzieliśmy na schodach gdzieś do dwunastej czy pierwszej i każdy opowiadał jakieś dowcipy. Opowiedziałem coś tam durnego, ale politycznie ryzykownego. Ktoś natychmiast doniósł. Od razu na tej konferencji – w trybie nagłym – usunięto mnie z ZMP. Byłem na rok przed maturą, powstał poważny problem. Na szczęście moja klasa i dyrektor Potoczek stanęli za mną murem. Myślę, że nie bez wpływu dyrektora zostałem – jako jedyny ze szkoły – wydelegowany na uczestnika Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów, który odbywał się w Warszawie latem 1955 roku. Pojechałem do Warszawy. Co ważniejsze – ubiegałem się wtedy o przyjęcie na wyższą uczelnię i mogłem napisać, że byłem uczestnikiem ŚFMiS.
Sprawa ZMP była w ten sposób zatarta.”
Pełny tekst wywiadu znajduje się tutaj.
Życiorys profesora Adama Daniela Rotfelda znajdziecie tutaj.
JUŻ DZIŚ MOŻECIE SIĘ ZGŁOSIĆ DO UDZIAŁU W OBCHODACH 150-LECIA VLO – link tutaj.
Zdjęcie profesora Adama Rotfelda, autorstwa Grzegorza Gołębiowskiego, pochodzi z serwisu Wikipedia i zostało wykorzystane na podstawie licencji Creative Commons. Tytuł zdjęcia: „Adam Rotfeld podczas wykładu, który odbył się 7 marca 2017 r. na Uniwersytecie Otwartym UW pt. Szach i mat, czyli Rosja na światowej szachownicy.”.